Strefa klienta Zaloguj się do: Panelu faktoringu Panelu pożyczki

Dziękujemy za wypełnienie formularza!

Nasz doradca wkrótce się z Tobą skontaktuje.
Skorzystaj z faktoringu SMEO,
a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Dziękujemy za wypełnienie formularza!

Wkrótce się z Tobą skontaktujemy.

Dziękujemy za umówienie spotkania!

Na wskazany adres e-mail wysłaliśmy zaproszenie
na spotkanie on-line. Do zobaczenia!
Skorzystaj z faktoringu SMEO,
a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Dziękujemy za subskrypcję naszego newslettera!

Będziesz otrzymywać informacje o SMEO. Skorzystaj z faktoringu SMEO, a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Cała Polska żyje już wakacjami, ale pan Jerzy wciąż żyje fakturami wystawionymi przed ostatnią Wielkanocą. A właściwie żyłby nimi, gdyby nie… ale od początku.

Spełnienie dziecięcego marzenia

Jeszcze jako mały Jurek, pan Jerzy zawsze chciał być kierowcą. I rzeczywiście nim został, ale dość szybko okazało się, że przemierzanie niezliczonych kilometrów — czyli coś, co fascynowało małego Jurka i wciąż jest źródłem sporej przyjemności dla pana Jerzego — ma również swoją ciemniejszą stronę.

Stała się ona nieznośnie oczywista, gdy żona pana Jerzego (która kilkanaście lat wcześniej była Hanią z młodszej klasy w szkole, do której chodził Jurek) urodziła małego Krzysia. Pan Jerzy zdał sobie sprawę, że młodszego brata lub młodszą siostrę Krzysia chce widzieć codziennie, a nie tylko wtedy, kiedy pozwoli mu na to gęsty grafik wyjazdów.

Na szczęście nasz bohater, oprócz pewnej ręki jako kierowca, miał także smykałkę do biznesu. Kiedy rodził się Krzyś, firma pana Jerzego dysponowała dwiema ciężarówkami (jedną z nich jeździł pan Jerzy), a pan Jerzy myślał już poważnie o trzeciej.

Dwa lata później, kiedy zdumionym oczom małego Krzysia po raz pierwszy ukazały się jeszcze bardziej zdumione oczy jego młodszego brata, Janka, pan Jerzy miał już cztery ciężarówki.
I myślał poważnie o piątej i szóstej.

Wtedy pan Jerzy, sumiennie realizując wcześniejsze postanowienie, wcielał się w rolę kierowcy już tylko raz-dwa razy na miesiąc. I to tylko wtedy, kiedy z jakichś powodów (urlopy, choroby) wszystkich kursów nie mogli obstawić jego pracownicy.

Nowy klient: nowe możliwości i nowe wyzwania

Firma pana Jerzego miała wtedy kilkunastu stałych klientów, ale gros zleceń pozyskiwała z giełdy transportowej. I wtedy pojawiła się — a właściwie nie tyle pojawiła się, co wypracował ją pan Jerzy — okazja, by związać się z jedną z większych sieci handlowych w Polsce.

Był to okres przed Wielkanocą i sieci handlowe przygotowywały się na zwiększone obroty. Już wkrótce na trasy pomiędzy magazynami producentów, centrami logistycznymi i marketami miało wyjechać jeszcze więcej pojazdów, niż zwykle. Firma pana Jerzego co prawda i tak wzięłaby udział w świątecznym „szaleństwie”. Jednak tym razem miało się to stać na nowych zasadach, w ramach długoterminowej współpracy.

Był tylko „mały” haczyk: termin płatności za usługi. 90 dni.
To był problem, bo stacje benzynowe dają mi nieco — słowo „nieco” pan Jerzy mówi z wyraźnym przekąsem — krótszy termin płatności… W dodatku koszty paliwa, mimo że to największa pozycja, to nie wszystko: do tego dochodzą jeszcze wynagrodzenia, raty leasingowe, części, płyny eksploatacyjne — Mój odbiorca wypłaci trzy pensje kasjerkom, zanim zapłaci za moje usługi, mimo że gdyby nie ja i moi koledzy po fachu, to te kasjerki nie miałyby nawet czego kasować — wzdycha pan Jerzy.

W dodatku, żeby wywiązać się w całości ze zobowiązań wobec nowego klienta, firma pana Jerzego musiałaby zrezygnować z części pozostałych zleceń, co dodatkowo zwiększało problem, bo za te zlecenia zapłata byłaby szybsza. Pan Jerzy domyślał się więc, że w trzecim miesiącu jego firma musiałaby — dosłownie — jechać na rezerwie, jeśli chodzi o ilość gotówki. Będąc człowiekiem odpowiedzialnym, przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu współpracy postanowił wszystko przeliczyć, aby wiedzieć, na co się pisze.

Usiadł więc ze swoim księgowym do tabelek w arkuszu kalkulacyjnym i… dość szybko okazało się, że owej „rezerwy” prawdopodobnie nie starczy.

Błędne koło braku dostępu do finansowania

Perspektywa pracy dla dużej sieci była jednak kusząca. Taka pozycja na liście zadowolonych klientów z pewnością ułatwiałaby pozyskiwanie kolejnych „grubych ryb”, a także otwierałaby w przyszłości drogę do atrakcyjnego finansowania działalności bieżącej czy rozwoju.

Tylko właśnie, „w przyszłości”… Dostępność finansowania w przyszłości była o tyle bez znaczenia, że pan Jerzy potrzebował jej tu i teraz. Stabilne obroty, solidne dochody i znana firma na liście stałych klientów sprawiłby, że banki bardziej przychylnym okiem spoglądałyby na firmę pana Jerzego, ale żeby móc spojrzeć na niego przychylnym okiem w przyszłości, musiałyby udzielić mu kredytu, czyli spojrzeć na niego przychylnym okiem już teraz!
Błędne koło?
Niestety.

Na szczęście pan Jerzy, jak już wspominaliśmy, miał smykałkę do biznesu. Swoje sukcesy na tym polu zawdzięczał między innymi temu, że zawsze był głodny wiedzy; interesowało go właściwie wszystko, co dotyczyło prowadzenia przedsiębiorstwa. I mimo że w większości przypadków jego wiedza była daleka od wiedzy eksperta, to wystarczała, żeby wiedzieć, gdzie — w razie potrzeby — szukać dodatkowych informacji.
Stąd też, wiedząc, że z uzyskaniem kredytu może być trudno, pan Jerzy od razu pomyślał o faktoringu.

Rozwiązanie: faktoring

Oczywiście wzięcie zlecenia od nowego klienta wciąż wiązało się z ryzykiem. W końcu nie mogłem być absolutnie pewien, że firma faktoringowa zaakceptuje moją fakturę do płatności — tłumaczy pan Jerzy. Po czym dodaje: Jednak takie ryzyko gotowy byłem już zaakceptować, bo nie było ono duże. Jak do tej pory nie miałem większych problemów z regulowaniem swoich zobowiązań, a faktury, które miały być spłacone w ramach faktoringu, wystawione były przez poważną, wiarygodną firmę. Ryzyko, że w żadnej z kilku firm, jakie zamierzałem sprawdzić, nie dostanę finansowania, było niewielkie.

I rzeczywiście, starania o finansowanie zakończyły się sukcesem. W dodatku, ku pewnemu zaskoczeniu spedytora, cały proces przebiegł wręcz wyjątkowo sprawnie. Złożony online wniosek został zaakceptowany w ciągu kilkunastu minut, a w kolejnym dniu roboczym na rachunku znalazły się pieniądze. Pan Jerzy mógł więc spokojnie prowadzić normalną działalność, nie zadręczając się codziennie tym, że byle podwyżka cen paliw może doprowadzić jego firmę na skraj bankructwa.

Mało tego: nie dość, że flota wzmocniła się o 2 nowe pojazdy — te, o których pan Jerzy myślał już wcześniej — to rzutki przedsiębiorca już kreśli plany dalszego rozwoju.

W ciągu najpóźniej dwóch kolejnych lat chcę wziąć w leasing 4 kolejne ciężarówki. Tylko jednego nie jestem pewien — pan Jerzy zawiesza głos, a po chwili w jego oczach widać błysk rozbawienia — skoro dwie ciężarówki nazywałem flotą, to mając 10 będę chyba musiał mówić o armadzie?

***

2-3 miesięczne terminy płatności, narzucane przez sieci handlowe, są faktem – super i hipermarkety zdążą nawet kilkukrotnie sprzedać towar, zanim zapłacą za niego dostawcom czy firmom transportowym.

Niemal połowa przedsiębiorstw z branży przynajmniej raz w miesiącu boryka się ze spóźnionymi płatnościami. W skali półrocza, ten odsetek zbliża się do 70% — czyli zaledwie 1/3 (!) przedsiębiorców nie spotyka się z opóźnieniami w płatnościach w swojej działalności.

Duże przesunięcie w czasie wpływów z tytułu należności z wydatkami na pokrycie bieżących kosztów (które trzeba regulować praktycznie od razu) powoduje, że finansowanie działalności staje się realnym problemem. Paradoksalnie, największym staje się wtedy, gdy branża ma okres „żniw” — szczególnie przed Bożym Narodzeniem.

Faktoring, jako produkt łatwiej dostępny, niż kredyt bankowy, jest dla wielu firm sposobem na — skuteczne — zmierzenie się z tym wyzwaniem. Szybka wypłata środków, utrzymanie dobrej historii kredytowej, utrzymanie płynności finansowej oraz dostępność także przez Internet powodują, że coraz więcej przedsiębiorców, w tym także z branży TSL, sięga właśnie po faktoring.

Zarządzanie małą firmą zajmuje zapewne prawie cały Twój czas. Gdzie wykroić jego kawałek na naukę? Podręczniki zarządzania czy marketingu są grube i często bardzo „specjalistyczne”, a wyszukiwanie użytecznych informacji w internecie zajmuje zbyt dużo czasu? Jest rozwiązanie, które wydaje się idealne – podcasty biznesowe.

Niektórzy mówią, że ludzie dzielą się na fanów podcastów i tych, którzy jeszcze ich nie słuchali. I rzeczywiście, słuchanie audycji w sieci jest uzależniające, a przede wszystkim nieziemsko wygodne. Podcastu można słuchać na siłowni, w czasie prasowania czy jazdy samochodem, w zasadzie wszędzie. A wiedza i pomysły przychodzą do głowy same.

Często podcasty kojarzą się z ciekawostkami, komedią lub „zajawkowiczami”– jednak część z nich nagrywają ludzie, których zajawkami są sprzedaż, marketing, finanse czy tworzenie produktów. Często specjaliści i ludzie stojący za znanymi lub błyskawicznie rosnącymi markami. Kogo więc w Polsce warto posłuchać?

1. Wschodząca gwiazda – Paweł Sala

Paweł Sala to nazwisko, które, jeśli interesujesz się marketingiem online, pewnie gdzieś już słyszałeś, a jeśli zajmujesz się email marketingiem, to słyszałeś prawie na pewno. Paweł jest współzałożycielem aplikacji mailingowej Freshmail i świetnym mówcą – co słychać w jego podcaście.

Podcast Pawła Sali to seria nowa, bo rozpoczętym z początkiem 2018 roku, jednak tworzonym regularnie i zawierającym to, co w podcastach cenię najbardziej – dużą dawkę wiedzy i ciekawych gości. Poza tym świetny, radiowy głos prowadzącego. Jeśli interesują cię tematy marketingu online (email marketing to zdecydowanie mniejsza część audycji), to zdecydowanie jest to dobre miejsce, żeby zacząć swoją przygodę z podcastami. Dziesięć odcinków da się nadrobić szybko, żeby z niecierpliwością czekać na kolejne!

2. Potężna dawka wiedzy – Mała Wielka Firma

Ponad 130 godzin nagrań poruszających setki tematów, które mogą cię interesować – Mała Wielka Firma to bezspornie największy podcast o tematyce biznesowej, prowadzony już prawie 10 lat przez Marka Jankowskiego (kiedyś w duecie z Pawłem Tkaczykiem).

Marek odpowiada na konkretne pytania, na które każdy zakładający prowadzący firmę chciałby znać odpowiedź – jak pozyskać klientów, w co jako młoda firma warto inwestować, czy to już czas na zatrudnienie pierwszego pracownika i na co zwracać uwagę? Znajdziesz tu tematy dotyczące sprzedaży, marketingu, zarządzania, relacji z klientami, pracowników i wiele innych. Często ze świetnymi gośćmi – do tego styl prowadzenia sprawia, że Małej Wielkiej Firmy słucha się jak rozmowy dobrych znajomych – na luzie, ale z dużą dawką wiedzy.

3. Wykłady pełne konkretów – Zarabiam w Biznesie

Podcast „Zarabiam w Biznesie” to nieco inny styl prowadzenia – bardziej zbliżony do wykładu. To zrozumiałe, jeśli przyjrzymy się przedstawionym treściom – prowadzący Adam Grzesik prezentuje skoncentrowany na budżecie i maksymalizacji zysków model biznesowy. Treści podcastu uzupełniane są obszernymi tekstami i prezentacjami – tak, że w zasadzie to kompletne biznesowe szkolenia. Ich śledzenie nie jest niezbędne do przyswajania treści. Same podcasty to potężna, skoncentrowana dawka wiedzy, która tylko czeka na zastosowanie w praktyce.

4. Światowej klasy wiedza z Polski – Michał Sadowski i Brand24

Brand24 to jedna z tych spółek, które zawsze zaskakują – czy obsługą klienta, czy ciekawymi „pobocznymi” aktywnościami, które świetnie oddają startupową, innowacyjną kulturę firmy. Wśród nich jest też prowadzony przez Magdę Urbaniak podcast (chociaż być może był, bo ostatni z 17 odcinków opublikowany został w listopadzie zeszłego roku). Dlaczego tu jest? Bo jest świetny – dla twórców startupów, marketerów, miłośników social mediów, a nawet osób, które chcą nagrywać własne podcasty znajdzie się ciekawy temat. Siłą tego podcastu są goście – międzynarodowi specjaliści, którzy przekazują niesamowitą wiedzę.

Poza podcastem sam właściciel spółki – Michał Sadowski – prowadzi vloga „Startup Tips & Tricks”, gdzie nowe odcinki pojawiają się regularnie, i podobnie jak w przypadku podcastu, często pojawiają się tu świetni goście. Równie często sam Michał dzieli się albo „kuchnią” swojej firmy, albo mówi o psychologicznej stronie jej prowadzenia (naprawdę polecam na przykład odcinek o tym, jak przestać się stresować konkurencją). Zarówno podcast, jak i vlog prowadzone są w języku angielskim – jest więc szansa poćwiczyć język.

5. Naucz się zwinnego zarządzania – Mariusz Chrapko

Mariusz Chrapko w podcaście „Menedżer Plus” uczy zwinnego zarządzania sobą i biznesem. Może to temperament prowadzącego, może efekt stosowanych jingli, ale tego podcastu słucha się jak wieczornej audycji radiowej – zresztą prowadzi też drugi podcast, o jazzie. Za to tematyka trafi do każdego managera, niekoniecznie małej firmy – przyda się także kadrze managerskiej korporacji. W centrum większości audycji stoi zespół – zarówno kiedy Mariusz mówi na temat zwinnego zarządzania Scrum, jak i o kompetencjach osoby zarządzającej. Zdarzają się też odcinki, które skupiają się na miękkich umiejętnościach managerskich.

Nie jest to seria, w której w każdym odcinku pojawia się gość, natomiast jeśli już są, są to goście niezwykli – posłuchacie rozmów z generałem Romanem Polko, Markiem Kamińskim czy Jackiem Santorskim. Każdy z nich pokaże Wam unikalny punkt widzenia na firmę.

6. Nie tylko finansowy ninja – Michał Szafrański

Jak Oszczędzać Pieniądze? Na to pytanie odpowiada blog Michała Szafrańskiego – najważniejszego chyba obecnie blogera finansowego i autora książki „Finansowy Ninja”. Jednak Michał nagrywa także podcast – gdzie mówi nie tylko o pieniądzach, bo sama audycja, która ma już ponad sto odcinków, nazywa się „Więcej niż Oszczędzanie Pieniędzy”. Jeśli nie tylko o finansach, to o czym? O rozwoju osobistym, zarządzaniu czasem, inwestowaniu i wyznaczaniu celów. Dla małego przedsiębiorcy to tematyka kluczowa. Czasem pojawiają się też tematy mocno ciekawostkowe, jednak naprawdę ciekawe. Na przykład jak zarabiać na piwnej pasji, czy jak wygląda rynek e-sportu.

7. Kobiecy punkt widzenia na biznes – Ariadna Wiczling

„Po Nitce Ariadny” to podcast w założeniu skierowany do kobiet, które chcą zacząć działać w biznesie online. Ariadna Wiczling, jego autorka, pokazuje jak to zrobić od podstaw, rozprawiając się także z wieloma lękami, które początkująca e-bizneswoman lub e-biznesmen może czuć. Czasem wchodzi w buty mówcy motywacyjnego, mówiąc o wizji firmy, czy o tym, jak zarabiać na tym, co się kocha. Gości nie ma zbyt wielu, ale są bardzo specjalni – na przykład Ryan Holiday, były szef marketingu American Apparel (w wypadku gości zagranicznych nagrania są anglojęzyczne).

To, co uzupełnia doskonale nieomal czasem podręcznikowy podcast Ariadny to jej strona. Każdy temat, który porusza „ubrany” jest w linki do książek, które o nim mówią, jeśli wspomniane jest jakieś narzędzie, też natychmiast można znaleźć do niego linka. W ten sposób bardzo szybko można poszerzyć wiedzę jeśli jakiś temat wyda się nam szczególnie interesujący.

Podcasty stają się coraz bardziej popularne i codziennie pojawiają się nowe. Macie jakieś ulubione biznesowe audycje, których tu nie ma? Podzielcie się nimi na kontakt@smeo.pl a bardzo możliwe że wylądują w tym zestawieniu!

Prowadzenie biznesu w branży produkcyjnej to duże wyzwanie. Przekonał się o tym Adam, prowadząc firmę produkującą drewniane meble ogrodowe. Wymagania, jakie rynek przed nim postawił sprawiają, że bez dobrego finansowania miał niewielkie szanse na stały, dynamiczny rozwój. Jak udało mu się utrzymać na rynku? Z jakimi problemami musiał się zmierzyć? Przeczytajcie jego historię.

Wyzwania firm z branży produkcyjnej

Adam od zawsze, jak to lubi określać, “robił w drewnie”. Pasją zaraził go dziadek – właściciel niewielkiego warsztatu stolarskiego. To właśnie tam, pod jego czujną opieką spod rąk chłopaka wychodziły pierwsze samodzielne projekty – krzywe ramki na zdjęcia i toporne figurki zwierząt gospodarczych. Z wiekiem rosły nie tylko umiejętności, ale również wielkość podejmowanych wyzwań. Do portfolio Adama dołączyły taborety, stoliki kawowe, regały na książki a nawet komplet drewnianych mebli balkonowych sprezentowany rodzicom na 30-tą rocznicę ślubu.

Umiejętności manualne sprawiły, że Adam ostatecznie otworzył firmę wyspecjalizowaną w produkcji drewnianych mebli ogrodowych. Zainwestował w nią nie tylko miesiące ciężkiej pracy, ale również całe posiadane oszczędności. Dzięki temu mógł otworzyć niewielki warsztat, rozwijając go dzięki napływającym zleceniom.

– Przełom nastąpił w momencie, gdy zgłosiła się do mnie jedna z dużych sieci hipermarketów – wspomina Adam. – Złożyli ogromne jak na tamte czasy zamówienie na wyprodukowanie leżaków. Moja firma zatrudniała w tym czasie ledwie trzy osoby i mieściła się w pomieszczeniu niewiele większym od przeciętnego garażu. Nie miałem tam nawet porządnego biura i wszystkie sprawy papierkowe nadrabiałem w domu.

Czy przy tak niewielkich zasobach Adam miał szansę na realizację produkcji?

– Bałem się strasznie, przez całą noc wyrzucałem sobie, że zrobiłem błąd biorąc na siebie taką odpowiedzialność. Potem jednak stwierdziłem “jak nie teraz, to kiedy?” i obiecałem sobie, że zrobię wszystko, aby klient był w pełni zadowolony z ogromu zaufania, jakim mnie obdarzył.
Zamówienie to było niesamowitą szansą dla rozwoju firmy, ale nasz bohater zaczął również dostrzegać pewne wyzwania, z którymi do tej pory jego niewielki warsztat nie musiał się mierzyć.

Duży klient przyniósł ze sobą nie tylko możliwość zarobienia dużych pieniędzy, ale również swoje własne warunki współpracy.

 Długi termin realizacji zamówienia oraz krótki termin płatności u dostawców

Wyprodukowanie zamówionej partii towaru zajęło Adamowi i jego pracownikom kilka tygodni, w czasie których jego firma nie była w stanie realizować innych zleceń. Dodatkowo, aby móc podołać zadaniu, Adam musiał zaopatrzyć się w odpowiednią ilość materiałów. Niestety, terminy płatności u dostawców były krótkie i wszystkie koszty zakupu musiał pokryć ze swojej kieszeni.

– Koszt drewna, z którego mieliśmy wykonać dużą partię mebli ogrodowych musiałem pokryć z własnych oszczędności. Dostawca, u którego się zaopatrywałem miał takie zasady i jako mały przedsiębiorca nie byłem w stanie negocjować odroczonych terminów płatności. Nawet przy większym zakupie. Można powiedzieć, że wydałem wtedy prawie wszystkie pieniądze, jakie posiadałem – mówi Adam. – Pamiętam, że nasz niewielki magazyn nie był w stanie pomieścić takiej ilości drewna i musiałem poprosić o pomoc znajomego. Część składowałem w jego firmie mieszczącej się niecały kilometr dalej, część przechowywałem we własnym garażu. Żona nie była zbyt zadowolona – uśmiecha się.

Długi termin płatności u zleceniodawcy

Drugim wyzwaniem, z jakim musiał się zmierzyć Adam był długi termin płatności ustalony przez klienta. Jako duża firma o międzynarodowym zasięgu wymusił on na niewielkim biznesie naszego bohatera swoje własne warunki. Jednym z nich był termin płatności faktury wynoszący aż 90 dni. Dla Adama oznaczało to jedno – pieniądze za zamówienie otrzyma najwcześniej 3 miesiące po jego zakończeniu i wystawieniu faktury.

– Z jednej strony, pieniądze, jakie miałem otrzymać po zrealizowaniu zamówienia były dla mnie na tamte czasy ogromne i pozwoliłyby mojej firmie rozwinąć się o wiele szybciej niż zakładałem nawet w najbardziej optymistycznych prognozach. Z drugiej strony bałem się tego długiego terminu płatności. Całą partię towaru przygotowywaliśmy ładnych kilka tygodni, potem jeszcze miałem czekać trzy miesiące, aż nasza ciężka praca zostanie ostatecznie opłacona. Nie powiem, bałem się strasznie i wiedziałem, że jeśli nie zdobędę skądś pieniędzy, to będzie ciężko. Naprawdę ciężko.

Adam wiedział, że bezczynne oczekiwanie na pieniądze to strata czasu. Wiedział również, że nie posiada już oszczędności, które pomogłyby przetrwać ten okres, opłacić pracowników, rachunki i zakup materiałów niezbędnych do obsłużenia kolejnych zamówień. Z pomocą naszemu bohaterowi przyszedł coraz popularniejszy na polskim rynku faktoring.

Jak faktoring pomaga firmom z branży produkcyjnej?

Zamówienie zostało wykonane, towar spakowany i wysłany, a faktura na pokaźną kwotę wysłana klientowi. Pozostało tylko czekać umówione 90 dni na otrzymanie zapłaty. Adam wiedział jednak, że w tym czasie nie będzie w stanie realizować żadnych kolejnych zleceń – nie posiadał już środków finansowych na zakup materiałów ani opłacenie bieżących rachunków. Szukając możliwości sfinansowania dalszej działalności firmy, brał pod uwagę wiele różnych opcji, z kredytem włącznie. Jego firma była jednak zbyt mała, aby jakikolwiek bank chciał potraktować go z należytą uwagą.

– Banki nie miały dla mnie odpowiedniej oferty. Moja firma dopiero się rozwijała, nie miała dobrej zdolności kredytowej. Dlatego wysokość kredytu, jaki mi zaoferowano była niewystarczająca dla moich potrzeb – mówi Adam. – Na szczęście któregoś wieczoru, gdy coraz bardziej zrezygnowany szukałem sposobu na utrzymanie biznesu na rynku, znalazłem wzmiankę o faktoringu. Przyznam, że spotkałem się z tym określeniem po raz pierwszy, ale postanowiłem wgryźć się w szczegóły. Wiesz, – uśmiecha się szeroko – podobno tonący brzytwy się chwyta.
Faktoring okazał się dla niego na tyle ciekawą alternatywą, że następnego dnia z samego rana skontaktował się firmą świadczącą tego typu usługi.

– W miejscu, w którym się wtedy znajdowałem, faktoring jawił się jako rozwiązanie wszystkich moich problemów. Z jednej strony stało przede mną widmo zadłużenia się lub choćby zawieszenia firmy do momentu otrzymania płatności za wystawioną fakturę. Z drugiej usługa, o której wiedziałem tyle, ile wyczytałem poprzedniego dnia w internecie. Mimo wszystko postanowiłem zadzwonić. Wiesz, nie miałem zbyt wiele do stracenia.

Jak wyglądało dopełnienie formalności?

Proces nawiązania współpracy przebiegł błyskawicznie. Adam wypełnił formularz dostępny online i już po kilku minutach otrzymał informację zwrotną o pozytywnej weryfikacji jego wniosku. Potem wystarczyło tylko przesłać fakturę do faktora i…

Cały proces weryfikacji bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Oczyma wyobraźni widziałem konieczność przesyłania dodatkowych dokumentów, wielodniowe oczekiwanie na decyzję i konieczność podpisywania tony dokumentów – Adam uśmiecha się do swoich wspomnień.

– Okazało się, że wszystko trwało znacznie mniej niż godzinę. A co najważniejsze, po nawiązaniu współpracy z firmą faktoringową już następnego dnia roboczego otrzymałem na konto przyspieszoną płatność za fakturę! Wiesz co to oznaczało? Miałem środki na kontynuowanie działalności!

Dzięki faktoringowi Adam był w stanie spokojnie inwestować w rozwój swojego warsztatu, biorąc kolejne zlecenia, zatrudniając nowych pracowników i rozbudowując park maszynowy.

Z małego warsztatu przenieśliśmy się do znacznie większej hali – Adam wylicza na palcach możliwości, jakie dało mu nawiązanie współpracy z firmą faktoringową. – Mamy nawet całkiem spory magazyn na materiały niezbędne do produkcji. Kupiłem więcej maszyn, podwoiłem ilość pracowników. Mamy w budynku nawet część administracyjną, gdzie spokojnie mogę zająć się robotą papierkową. Ale najważniejsze jest to, że dzięki faktoringowi byłem w stanie kontynuować moją działalność. Przyspieszone płatności z faktur pozwalały mi na bieżąco finansować zakup materiałów oraz inne bieżące potrzeby.

– Realizacja zamówienia dla sieci hipermarketów kosztowała mnie i moich pracowników sporo sił – dodaje po chwili. – Ale ciężka praca się opłaciła. Klient był tak bardzo zadowolony, że wrócił z kolejnym zamówieniem na jeszcze większą partię. A ja, dzięki faktoringowi, byłem już na nie w pełni gotowy.

Jakie zalety ma współpraca z firmą faktoringową?

Skorzystanie z możliwości, jakie daje faktoring zapewniło Adamowi niezbędne w biznesie bezpieczeństwo finansowe, bez potrzeby zadłużania się w bankach, czy korzystania z przechowywanych na czarną godzinę oszczędności. Pieniędzmi otrzymanymi w ramach przyspieszonej płatności od faktora pokrył koszty prowadzenia działalności oraz zapewnił środki na niezbędne inwestycje rozwojowe. Jest również w stanie jednocześnie realizować więcej zleceń dla dużych swoich klientów, bez ryzyka utraty płynności finansowej.

– Nawiązanie współpracy z firmą faktoringową miało ogromny wpływ na to, w jakim punkcie rozwoju znalazła się moja firma – przekonuje Adam. – Dzięki faktoringowi byłem w stanie udźwignąć ciężar pierwszego dużego zlecenia i zachować płynność finansową. Pozwoliło mi to przekształcić mój niewielki biznes w coś znacznie większego. Obecnie nadal współpracuję z firmą faktoringową zarówno przy mniejszych, jak i większych zamówieniach. Przyspieszona płatność za wystawiane faktury pozwala mi działać skuteczniej, stale inwestować w rozwój mojej firmy i zdobywać kolejne rynki. Obecnie jestem tuż przed kolejną przeprowadzką do jeszcze większej hali, ponieważ zajmowany budynek przestał być wystarczający na nasze potrzeby.

Współpraca z firmą faktoringową jest dla firmy z branży produkcyjnej doskonałą szansą na stały wzrost przychodów oraz możliwość prowadzenia ciągłych inwestycji mających na celu zdobywanie kolejnych zadowolonych klientów. Jeśli działasz w tej branży i szukasz skutecznego sposobu na utrzymanie płynności oraz dalszy rozwój, skorzystaj z możliwości jakie w tym zakresie zapewnia faktoring. Skontaktuj się z nami, a pokażemy Ci, co możemy zrobić dla Ciebie i Twojego biznesu.

Złóż wniosek online