Strefa klienta Zaloguj się do: Panelu faktoringu Panelu pożyczki

Dziękujemy za wypełnienie formularza!

Nasz doradca wkrótce się z Tobą skontaktuje.
Skorzystaj z faktoringu SMEO,
a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Dziękujemy za wypełnienie formularza!

Wkrótce się z Tobą skontaktujemy.

Dziękujemy za umówienie spotkania!

Na wskazany adres e-mail wysłaliśmy zaproszenie
na spotkanie on-line. Do zobaczenia!
Skorzystaj z faktoringu SMEO,
a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Dziękujemy za subskrypcję naszego newslettera!

Będziesz otrzymywać informacje o SMEO. Skorzystaj z faktoringu SMEO, a pieniądze na konto otrzymasz w 5 minut!

Myślisz o zatrudnieniu pracownika? To świetnie – znaczy, że Twoja firma się rozwija! Nim jednak podpiszesz pierwszą umowę o pracę z najlepszym kandydatem,  sprawdź ile dokładnie będzie Cię to kosztować. W poniższym artykule pokażemy, w jaki sposób wyliczyć koszty pracodawcy.

Pensja netto, pensja brutto i co dalej?

Wynagrodzenie, które ustalasz dla zatrudnionego pracownika (a na które on się zgadza), możesz podać w wartości netto lub brutto.

Czy to oznacza, że wartość brutto to całkowity koszt, jaki poniesiesz z tytułu zatrudnienia nowego pracownika?

Otóż nie. Kwota brutto stanowi ok. 80% pełnego kosztu, jaki poniesiesz w związku z zatrudnieniem nowej osoby. Na pozostałe 20% składają się koszty ponoszone bezpośrednio przez Ciebie.

Koszty pracodawcy – co wchodzi w ich skład?

Jako pracodawca, ze swojej strony również musisz ponieść część kosztów związanych ze składkami ZUS swoich pracowników. W poniższych 5 krokach pokażemy Ci, jakie składki musisz opłacić oraz jaka jest ich wartość.

Krok 1: ubezpieczenie emerytalne

Jako pracodawca, Twoim obowiązkiem jest pokrycie części składki emerytalnej pracownika. Jej wartość wyliczysz mnożąc pensję brutto pracownika przez 9,76%.

Krok 2: składka rentowa

Wysokość składki rentowej obliczasz mnożąc wysokość pensji brutto przez 6,5%.

Krok 3: składka wypadkowa

Składka wypadkowa jest kolejną obowiązkową składką opłacaną przez pracodawcę. Wynosi ona (w wypadku mikroprzedsiębiorstw) 1,67% wysokości pensji brutto pracownika.

Krok 4: składka na Fundusz Pracy

Wysokość składki na Fundusz Pracy wynosi 2,45% pensji brutto pracownika.

Krok 5: składka na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych

W wypadku składki na FGŚP jej wysokość równa się 0,10% wysokości pensji brutto pracownika.

Wszystkie powyżej wymienione składki dodane do kwoty brutto pensji pracownika pokażą Ci faktyczną kwotę, jaką będziesz każdego miesiąca płacił z tytułu zatrudnienia jednej osoby.

Po lekturze powyższej części wiesz już, w jaki sposób obliczyć koszty pracodawcy. Rozumiemy, że przedstawienie wartości procentowych nie oddaje pełnego obrazu, dlatego poniżej prezentujemy przykładową symulację kosztów pracodawcy.

Ile łącznie zapłacisz za zatrudnienie pracownika?

Wiemy już w teorii, jakie koszty z tytułu zatrudnienia pracownika ponosi pracodawca. Przyjrzyjmy się teraz, jak to wygląda w praktyce.

Na potrzeby poniższej symulacji załóżmy, że chcesz zatrudnić w tym roku (2018) pracownika, oferując mu umowę o pracę i pensję w wysokości 6000 zł brutto. To jest nasza wyjściowa wartość. Pracownik może obliczyć na jej podstawie, ile będzie wynosiła kwota netto, odejmując wysokość:

  • ubezpieczenia emerytalnego (9,76% wartości brutto);
  • ubezpieczenia rentowego (1,5% wartości brutto);
  • ubezpieczenia chorobowego (2,45% wartości brutto);
  • ubezpieczenia zdrowotnego (9% wartości brutto minus wartość składek na ubezpieczenie społeczne);
  • zaliczki na podatek dochodowy.

Po przeliczeniu wyjdzie mu, że za pracę na rzecz Twojej firmy w każdym miesiącu otrzyma na rękę 4247,43 zł.

Ile ostatecznie Ty zapłacisz za jego pracę?

Wróćmy do kwoty brutto 6000 zł. Zgodnie z informacjami podanymi wcześniej, ze swojej strony musisz zapłacić 5 składek ubezpieczeniowych do ZUS. Koszt pracodawcy wyniesie więc:

  • za ubezpieczenie emerytalne – 585,60 zł;
  • za ubezpieczenie rentowe – 390,00 zł;
  • za ubezpieczenie wypadkowe – 100,20 zł;
  • za składkę na Fundusz Pracy – 147,00 zł;
  • za składkę na FGŚP – 6,00 zł.

Koszt pracodawcy w naszej symulacji równa się dokładnie 1228,80 zł, czyli zatrudnienie pracownika z pensją 6000 zł brutto kosztować Cię będzie 7228,80 zł miesięcznie.

Zatrudnienie pracownika – czy warto ponosić koszty z tym związane?

Jeśli do tej pory prowadziłeś firmę samodzielnie, koszt zatrudnienia pierwszego pracownika (bez względu na wysokość jego pensji) z pewnością będzie dla niej dużym obciążeniem. Zwłaszcza, gdy oprócz pensji doliczymy do tego również niezbędne koszty poboczne, jak np. zakup wyposażenia (komputer, biurko, krzesło, telefon), koszt szkoleń BHP i badań lekarskich, koszt obsługi kadrowej itp.

Jest to jednak w wielu sytuacjach decyzja niezbędna, mająca kluczowy wpływ na dalszy rozwój przedsiębiorstwa i wzrost generowanych przez nie zysków.

Oznacza to, że skupiając się na innych polach (np. pozyskiwaniu nowych klientów), jesteś w stanie szybciej zwiększyć zysk przedsiębiorstwa, rekompensując koszty zatrudnienia jednej osoby, a często również pozwalając na poszerzenie zespołu o kolejnego członka.

Każda decyzja związana ze zwiększeniem liczby pracowników w Twojej firmie powinna jednak zostać dokładnie przemyślana. Zaprezentowane przez nas w powyższym artykule metody wyliczenia kosztów pracodawcy pozwolą Ci sprawdzić, jaką stawkę jesteś w stanie zaproponować kandydatom, aby móc utrzymać płynność finansową swojego biznesu jednocześnie skutecznie go rozwijając.

Rozwój biznesu zależy od wielu czynników. Jednym z najważniejszych jest pozyskiwanie nowych klientów, którzy zapewnią środki na dalszą działalność oraz niezbędne inwestycje. Innym, równie ważnym, staje się utrzymanie płynności finansowej. Jak to zrobić? Między innymi poprzez umiejętne zarządzanie finansowaniem wydatków firmowych. W poniższym artykule pokażemy Ci, jak tego dokonać.

Wydatki firmowe – jakie są sposoby ich finansowania?

Aby firma mogła zarabiać, niezbędne jest ponoszenie pewnych wydatków. Do najważniejszych należą tzw. koszty stałe – ponoszone regularnie co miesiąc opłaty za wynajem biura, energię elektryczną, czy też raty leasingowe. Nie bez znaczenia stają się również koszty zmienne, do których zaliczamy m.in. zakup materiałów potrzebnych do realizacji konkretnego zlecenia.

Nie zapomnij też o niezbędnych inwestycjach podejmowanych nie tyle z myślą o najbliższej przyszłości, lecz planowanych w perspektywie długoterminowej. Do nich z kolei zaliczyć możemy zakup nowych maszyn, urządzeń czy samochodu firmowego.

Aby rozwój firmy przebiegał w sposób mądry i zrównoważony, musisz wiedzieć które wydatki warto pokrywać z konkretnych źródeł. Ten artykuł ma na celu pokazanie Ci, w jaki sposób wybierać konkretne instrumenty finansowe dla poszczególnych wydatków, aby utrzymać płynność finansową i zapewnić sobie stały rozwój biznesu.

Co finansować przy pomocy faktoringu oraz środków własnych?

Faktoring jest usługą, która w świecie biznesowym z każdym miesiącem zyskuje na popularności. Dzięki nawiązaniu współpracy z faktorem liczni przedsiębiorcy zyskali możliwość przyspieszenia płatności za faktury z długimi terminami wystawione swoim kontrahentom.

Pozwoliło to w pozytywny sposób wpłynąć na utrzymanie płynności finansowej m.in. niewielkich biznesów, które mogły bez przeszkód wykonywać wysoko płatne zlecenia z odroczoną płatnością, otrzymując w krótkim czasie pieniądze niezbędne do prowadzenia dalszej działalności.

Środki uzyskane z faktoringu, jak i pieniądze posiadane na koncie jako tzw. poduszka finansowa to sposób na finansowanie bieżącej działalności. Są one niezbędne do opłacenia kosztów materiałów, zatrudnienia pracowników, podatków, składek ZUS i wszystkich innych należności, z jakimi mierzysz się w każdym miesiącu prowadzenia swojej firmy.

Należeć do nich mogą również raty kredytów inwestycyjnych oraz leasingu wziętego na zakup maszyn, pojazdów lub sprzętu komputerowego.

Co finansować przy pomocy kredytu i leasingu?

Środki pozyskane w ramach działania faktoringu oraz własne oszczędności to pieniądze niezbędne do utrzymania płynności finansowej firmy, pozwalające na uniknięcie przeterminowanych zaległości oraz zmniejszenie wiarygodności wśród dostawców.

Zakup samochodu firmowego, komputera lub maszyny produkcyjnej wiąże się z koniecznością wydania od kilku do nawet kilkuset tysięcy złotych. W przypadku, gdy zdecydujesz się na zakup za gotówkę, nie tylko tracisz sporą część posiadanych środków, ale również ograniczasz sobie drogę do wliczenia wydatku w koszty prowadzenia działalności – w wypadku zakupu gotówkowego środków trwałych jesteś w stanie co miesiąc amortyzować jedynie niewielką część ich wartości.

Z tego powodu nie warto wydawać posiadanych pieniędzy na cele inwestycyjne. Te najlepiej finansować właśnie przy pomocy odpowiednio dobranych kredytów oraz leasingu.

Pozwoli Ci to nie tylko zachować gotówkę niezbędną na opłacenie innych ważnych bieżących wydatków, ale również umożliwi skuteczne wliczanie w koszty prowadzenia przedsiębiorstwa części lub całości niezbędnych do opłacenia rat.

Płynność finansowa – najważniejszy element w rozwoju firmy

Dlatego aby utrwalić przekazane powyżej informacje, przygotowaliśmy małe podsumowanie:

Co warto finansować środkami własnymi i faktoringiem?

  • koszty stałe działalności: rachunki za media, wynajem, raty kredytów i leasingów, koszty pracowników itp.;
  • koszty zmienne działalności: zakup materiałów, dostęp do danych niezbędnych dla wykonania konkretnego zlecenia, paliwo do samochodu służbowego itp.;
  • koszty podatkowe: składki ZUS, podatek dochodowy.

Dlaczego nie warto finansować inwestycji środkami własnymi i faktoringiem?

  • zakup środka trwałego za gotówkę zmniejsza znacząco ilość posiadanych środków finansowych (co może doprowadzić do ich braku i konieczności sięgnięcia po kredyty obrotowe w celu utrzymania płynności finansowej);
  • zakup za gotówkę pozwala jedynie na comiesięczną amortyzację niewielkiej części wartości środka trwałego.

Co warto finansować kredytem inwestycyjnym oraz leasingiem?

  • zakup środka trwałego i inwestycje długoterminowe w rozwój firmy (sprzęt komputerowy, pojazdy, maszyny): rozbicie kosztu środka trwałego na miesięczne lub kwartalne raty daje możliwość regularnej spłaty należności. Dodatkowo całość (leasing) lub część raty czyli odsetki (kredyt) możesz wliczyć w koszty prowadzenia działalności, zmniejszając tym samym należne podatki.

Jak widzisz, kluczową sprawą w umiejętnym rozwoju firmy z zachowaniem jej płynności finansowej staje się obecnie przede wszystkim mądre podejmowanie decyzji dotyczących wydatków firmowych. Odpowiednie ich sklasyfikowanie oraz wykorzystanie konkretnych źródeł finansowania sprawi, że nie tylko zachowasz płynność finansową, ale zapewnisz sobie również niezbędne środki na dalszy rozwój swojego biznesu.

W dniach 17-18 maja 2018 SME Banking Club po raz czwarty zgromadził na konferencji w Tibilisi przedstawicieli sektora bankowego z  całej Europy.

W tegorocznej edycji wzięło udział ponad 70 uczestników z 12 krajów i 39 organizacji finansowych. Jednym z prelegentów był Michał Pawlik, prezes SMEO, który opowiedział o potencjale tkwiącym w usługach finansowych dedykowanych małym i średnim firmom.

Co deklaruje prezydent, a czego oczekują startupy? We wtorek w Pałacu Prezydenckim odbyło się czwarte spotkanie z cyklu „Startupy w Pałacu”.

– Z naszego punktu widzenia najistotniejsze deklaracje prezydenta to te, dotyczące tworzenia przez władze państwowe korzystnych regulacji dla działalności innowacyjnej. Startupy z zasady stąpają po niepewnym gruncie, ponieważ kreują coś, co jeszcze nie zostało zweryfikowane. Jedynie pewna swoboda prawna i wsparcie państwa w tej kwestii gwarantują bezpieczny rozwój prawdziwie innowacyjnych i przełomowych przedsięwzięć, na których w znacznej mierze opiera się wzrost gospodarczy. W tym kontekście z zaciekawieniem przyglądamy się m.in. zaprezentowanemu wczoraj przez KNF projektowi piaskownicy regulacyjnej mającej umożliwić młodym firmom testowanie rozwiązań niejednoznacznych z punktu widzenia przepisów jeszcze przed wejściem na rynek. Dla firm już funkcjonujących na rynku finansowym, takich jak SMEO, najistotniejsza jest natomiast pomoc w skalowaniu, także na rynki zagraniczne – komentuje Michał Pawlik, prezes SMEO.

Kolejnym wątkiem poruszonym przez prezydenta była konieczność zwiększenia inwestycji w działalność badawczo-rozwojową. – Młode firmy technologiczne ponoszą ogromne koszty wejścia na rynek i podejmują duże ryzyko w związku z rozwojem technologii, którą rynek dopiero zweryfikuje. SMEO jako innowacyjny fintech kierujący usługi mikrofaktoringu do bardzo wymagającego w obsłudze sektora małych i średnich przedsiębiorstw, potrzebuje takich inwestycji na rozwój zaawansowanych mechanizmów analityki finansowej oraz wdrażanie technologii zabezpieczających transakcję i gwarantujących ich pełną transparentność – dodaje Pawlik.

Istotną wartością spotkań w Pałacu Prezydenckim jest możliwość nawiązania relacji z firmami realnie zainteresowanymi współpracą. Jak podsumowuje prezes SMEO projekt „Startupy w Pałacu” w tym roku odbył się w ciekawej, “odwróconej” konwencji. – To wybrane korporacje musiały pitchować przed startupami i zaprezentować swoją otwartość na współpracę z nami. Było to bardzo efektywne i w przypadku SMEO pozwoliło na pogłębienie rozmów z jedną z tradycyjnych instytucji finansowych zainteresowanej wdrożeniem naszych rozwiązań. Współpraca z korporacjami jest dla nas jedną z kilku dróg rozwoju.

Innowacyjne firmy technologiczno-finansowe coraz częściej kierują swoje usługi do trudnego i zróżnicowanego sektora małych i średnich przedsiębiorstw. O kondycji polskiego sektora fintech i insurtech dyskutowano podczas zakończonego właśnie  FinTech & InsurTech Digital Congress, najważniejszego wydarzenia w Europie Środkowej, dotyczącego przyszłości sektora finansów i ubezpieczeń.

– Poprzedni rok był bardzo udany dla fintechu zarówno w Polsce, jak i szerzej, globalnie. Zadecydowała o tym wartość transakcji, wysoka aktywność inwestorów, wzrost liczby dojrzałych podmiotów na rynku i ich rosnące wyceny. W 2018 wchodzimy z dużą dozą optymizmu – mówił w zapowiedzi wydarzenia Marcin Petrykowski, wiceprzewodniczący Rady Programowej kongresu.

Jednym z wiodących wątków tegorocznej edycji – obok modeli inwestycyjnych oraz pozytywnego wymiaru regulacji – był sposób, w jaki instytucje finansowe adresują zmieniające się przyzwyczajenia i oczekiwania konsumentów. Tym bardziej, że fintechy wzięły w ostatnim czasie na celownik trudny w obsłudze i zróżnicowany sektor małych i średnich przedsiębiorstw.

– 90% małych firm wyraża zaniepokojenie kapitałem obrotowym. Większość freelancerów deklaruje, że dostęp do finansowania jest ich największym problemem, a 17% małych przedsiębiorstw sięga po źle dobrane narzędzia finansowe, takie jak wysokooprocentowane pożyczki konsumenckie. Połowa przedsiębiorców boryka się z opóźnieniami w płatnościach od kontrahentów, co zwiększa ryzyko utraty płynności finansowej. Wreszcie aż 43% małych i średnich firm jest zaniedbywanych przez tradycyjne banki i instytucje finansowe, przez co ma utrudniony dostęp do finansowania obrotowego – wyliczał Michał Pawlik, prezes fintechu faktoringowego SMEO, otwierając sekcję dotyczącą rozwiązań finansowych dla biznesu.

Przedstawiciele fintechów zgodnie twierdzą, że mikrofirmy to niezwykle liczna i atrakcyjna biznesowo grupa odbiorców o specyficznych wymaganiach. Usługi do nich kierowane muszą znacząco różnić się od oferty korporacyjnej. Młodzi przedsiębiorcy odrzucają biurokrację towarzyszącą procesom kredytowym. Cały proces finansowania musi przebiegać szybko, najlepiej online, bez zbędnej biurokracji i zaświadczeń. Mikroprzedsiębiorcy nie godzą się też na stałe opłaty w momencie, gdy z usługi nie korzystają. Nie sprawdzą się zatem sztywne modele abonamentowe czy określone z góry okresy rozliczeniowe.

– Tradycyjne instytucje finansowe nie są skłonne udzielać wystarczającego wsparcia MŚP i startupom także ze względu na ograniczenia regulacyjne i niedobór danych dotyczących oceny ryzyka kredytowego – dodaje Pawlik.

Innowacyjne firmy finansowo-technologiczne odeszły w całości od zbierania papierowych danych i obsługi stacjonarnej, na rzecz w pełni zdigitalizowanego procesu online. Za automatyzacją procesów weryfikacji klienta stoją zwykle zaawansowane technologicznie rozwiązania, korzystające z dodatkowych źródeł danych, przez co pozwalają na precyzyjną analitykę bez konieczności angażowania klienta w proces weryfikacji.

SMEO uruchamia promocję mającą zachęcić mikroprzedsiębiorców do przetestowania jak działa usługa faktoringu online.Wypłacając gotówkę z pierwszej faktury sprzedażowej przedsiębiorca zapłaci za usługę rekordowo niską stawkę 1% prowizji od kwoty finansowania, i to bez dodatkowych odsetek.

22 maja 2018 rusza kampania SMEO, pozwalająca przetestować usługę mikrofaktoringu online na wyjątkowo korzystnych warunkach. Przedsiębiorcy, którzy zdecydują się skorzystać z promocji, zapłacą za wypłatę gotówki z pierwszej faktury zaledwie 1% prowizji od finansowanej kwoty. Nie poniosą żadnych dodatkowych kosztów, w tym odsetek. Przykładowo, natychmiastowa wypłata z faktury sprzedażowej 10 tys. netto zł będzie kosztowała firmę zaledwie 100 zł. Za wypłatę 3 tys. zł przedsiębiorca zapłaci 30 zł. Te opłaty obowiązują również dla maksymalnego 90-dniowego okresu finansowania.

– Celem naszej kampanii jest upowszechnianie usługi faktoringu wśród mikroprzedsiębiorców, czyli tej grupy, która najbardziej potrzebuje pomocy w zabezpieczeniu płynności finansowej. Wielu z nich nie do końca rozumie jak działa faktoring lub żali się na skomplikowane systemy rozliczania tej usługi w bankach. W SMEO maksymalnie uprościliśmy rozliczenia i obcięliśmy większość kosztów. Teraz obniżamy je jeszcze bardziej i obcinamy dodatkowo odsetki za okres finansowania. Przedsiębiorca, wypłacając gotówkę z pierwszej faktury, zapłaci wyłącznie 1% prowizji od wypłacanej kwoty, czyli np. 100 zł za 10 000 zł na 3 miesiące – wyjaśnia Monika Woźniak, COO spółki.

Kampania ma zachęcić do wypróbowania usługi tych, którzy do tej pory nie mieli takiej okazji. W Polsce z finansowania faktur korzysta zaledwie  2,8 proc. małych i średnich firm. Faktoring był do niedawna postrzegany jako produkt elitarny, zarezerwowany dla korporacji. Dzięki SMEO w wygodny sposób mogą korzystać z niego najmniejsi przedsiębiorcy.

Rozwiązanie docenią firmy, których głównym źródłem dochodów jest sprzedaż z odroczonym terminem płatności towarów lub usług wymagających inwestycji, np. zakupu półproduktów lub zatrudnienia podwykonawców. Sprawdzi się też jako zabezpieczenie udzielanych kredytów kupieckich w przypadku dużych i wielomiesięcznych kontraktów z większym kontrahentem. Jest dobrym pomysłem dla młodych firm, które wykazują niewielki zysk czy obrót i mają tym samym nikłe szanse na uzyskanie finansowania w postaci kredytu bankowego. Oprócz uzyskania natychmiastowego dostępu do gotówki zamrożonej w kredytach kupieckich istotną korzyścią z usługi jest pomoc w zarządzaniu wierzytelnościami i uproszczenie przepływów gotówki w firmie, które mikroprzedsiębiorca łatwiej może przewidywać i utrzymać w ryzach.

Faktoring cichy nie przynosi żadnych dodatkowych obiektywnych korzyści, pociąga natomiast szereg ryzyk. O przewagach faktoringu jawnego opowiada Monika Woźniak, Dyrektor Operacyjna SMEO.

Na czym polega faktoring cichy?

Monika Woźniak: Od strony prawnej faktoring to usługa finansowania i zarządzania nabytymi wierzytelnościami. Kodeks Cywilny zawiera zapis wprost, że swoimi wierzytelnościami wolno zarządzać w dowolny sposób. Oznacza to domyślną zgodę na cesję wierzytelności, która jest podstawą zaistnienia usługi faktoringowej. Dodatkowa pisemna zgoda kontrahenta na cesję nie jest zatem konieczna, aby firma mogła z faktoringu skorzystać.

W faktoringu jawnym kontrahent zawsze zostaje poinformowany o scedowaniu wierzytelności na faktora, a przede wszystkim faktor ma możliwość kontaktowania się z nim w celu weryfikacji transakcji i sprawdzenia, czy np. nie ma przeszkód w przejęciu wierzytelności. Dodatkowo na fakturze pojawia się numer rachunku firmy faktoringowej, co jest gwarancją prawidłowego i sprawnego obiegu należności.

Z faktoringiem cichym mamy do czynienia, gdy kontrahent klienta nie jest w żaden sposób informowany o cesji wierzytelności, a faktor ani nie ma możliwości nawiązania z nim kontaktu ani nawet zmiany rachunku do wpłaty na fakturze. Faktoring cichy, w którym pozbawiamy faktora możliwości pełnej weryfikacji transakcji i sprawdzenia czy wierzytelność w ogóle istnieje, formalnie może okazać się zwykłą pożyczką. Istnieje wtedy ryzyko, że firma, która go wybierze, niezasadnie dokona odliczenia VAT, który w razie kontroli skarbowej będzie musiała zwrócić.

Czy faktoring cichy niesie jakieś dodatkowe korzyści dla firmy w porównaniu do jawnego?

MW: Dla małego przedsiębiorcy faktoring cichy może wydawać się kuszącym rozwiązaniem zwykle z banalnych powodów. Może być to obawa przed reakcją kontrahenta na zmianę oraz na fakt zaistnienia trzeciej strony relacji biznesowej. Niekiedy przedsiębiorcy boją się posądzenia o pogorszenie sytuacji w firmie skoro zaczynają korzystać z usług finansowych. W rzeczywistości jest odwrotnie. Posiadanie umowy faktoringowej wiążę się z przejściem procesu weryfikacji przez obie strony, a co za tym idzie świadczy o wiarygodności i rzetelności potwierdzonej przez niezależną instytucję finansową. Operacyjnie faktoring nie niesie żadnych zmian w relacji biznesowej między stronami. Wybór jego cichej formy nie przynosi firmie żadnych dodatkowych obiektywnych korzyści. Faktoring cichy ze względu na większe ryzyko fraudu zwykle jest droższy, a firma, która zataja fakt cesji wierzytelności przed swoim kontrahentem nie przyjmuje otwartej postawy biznesowej.

Czy można stosować usługę faktoringu jeśli w umowie między firmą a jej klientem widnieje zakaz cesji?

MW: Kodeks Cywilny domyślnie dopuszcza cesję wierzytelności, a zatem umożliwia korzystanie z usług faktoringowych. Wyjątkiem jest sytuacja kiedy w umowie między klientem a jego kontrahentem jest wprost zawarty zakaz cesji. Zazwyczaj w takich przypadkach faktor w imieniu swojego klienta może przeprocesować uzyskanie zgody na cesję i po jej otrzymaniu sfinansować wierzytelność. W sytuacji gdy zgody kontrahenta nie uzyskamy, wierzytelność nie może zostać skutecznie nabyta przez faktora, a więc nie możemy mówić o faktoringu. Takie finansowanie staje się po prostu pożyczką.

Z jakim ryzykiem wiąże się stosowanie faktoringu cichego w przypadku mikrofirm?

MW: Faktoring cichy niesie szereg zagrożeń. W związku z tym, że firma faktoringowa nie ma możliwości w profesjonalny sposób zbadać podstaw prawnych usługi może zdarzyć się, że okazuje się ona nie być w ogóle faktoringiem. Dzieje się tak właśnie gdy w umowie między firmą a jej kontrahentem widnieje zakaz cesji. Zdarza się, że klienci są po prostu nieświadomi, że podpisali umowy z takim obostrzeniem. Rodzi to nieprawidłowość w rozliczeniu VAT-u, jako że usługi faktoringowe są owatowane, a pożyczki nie. W razie kontroli skarbowej firma będzie zmuszona do zwrotu niesłusznie odliczonego VAT-u oraz złożenie wyjaśnień.

Z praktyki rynkowej możemy powiedzieć, że wielu kontrahentów, małych czy średnich firm, na prośbę faktora zgadza się na cesję. Niestety wśród dużych korporacji ta dobra praktyka nie jest już tak powszechna.

Duże podmioty często intencjonalnie finansują się kosztem swoich dostawców świadomie zakładając opóźnienia w płatnościach. Zakaz cesji w umowie może być dla firmy sygnałem, że nasz kontrahent obawia się kontaktu z profesjonalną instytucja finansową czyli faktorem, który dysponuje narzędziami do weryfikacji oraz monitowania należności.  Warto zastanowić się, czy współpraca z podmiotem upierającym się przy zakazie cesji jest bezpieczna

Monika WoźniakStosowanie faktoringu cichego wiąże się też z większym ryzykiem dla faktora – brak wysłania informacji o cesji kontrahentowi i brak z nim kontaktu zwiększa ryzyko fraudu. W standardowych modelach weryfikacji kontrahenta i wierzytelności kontakt z odbiorca jest jednym z kluczowych elementów mitygowania tego ryzyka. Dzięki zastosowaniu mechanizmów sztucznej inteligencji w analizie ryzyka kredytowego i oceny klienta i jego kontrahentów oraz wierzytelności, proces weryfikacji przyspiesza do kilkunastu sekund i obniża koszty obsługi, a zaawansowana analiza Big Data z wykorzystaniem danych m.in. z kont społecznościowych, daje możliwość wiarygodnej weryfikacji klientów i niwelowanie ryzyk fraudów. Co w efekcie redukuje ryzyko i daje możliwość upowszechnienia i większej dostępności tego rodzaju produktu.

Faktoring cichy niesie ze sobą sporo ryzyk dla obydwu stron, nie jest więc tym wariantem produktu, który powinien być promowany skoro istnieją jego pełne, transparentne i tańsze odmiany.

Zarządzanie małą firmą zajmuje zapewne prawie cały Twój czas. Gdzie wykroić jego kawałek na naukę? Podręczniki zarządzania czy marketingu są grube i często bardzo „specjalistyczne”, a wyszukiwanie użytecznych informacji w internecie zajmuje zbyt dużo czasu? Jest rozwiązanie, które wydaje się idealne – podcasty biznesowe.

Niektórzy mówią, że ludzie dzielą się na fanów podcastów i tych, którzy jeszcze ich nie słuchali. I rzeczywiście, słuchanie audycji w sieci jest uzależniające, a przede wszystkim nieziemsko wygodne. Podcastu można słuchać na siłowni, w czasie prasowania czy jazdy samochodem, w zasadzie wszędzie. A wiedza i pomysły przychodzą do głowy same.

Często podcasty kojarzą się z ciekawostkami, komedią lub „zajawkowiczami”– jednak część z nich nagrywają ludzie, których zajawkami są sprzedaż, marketing, finanse czy tworzenie produktów. Często specjaliści i ludzie stojący za znanymi lub błyskawicznie rosnącymi markami. Kogo więc w Polsce warto posłuchać?

1. Wschodząca gwiazda – Paweł Sala

Paweł Sala to nazwisko, które, jeśli interesujesz się marketingiem online, pewnie gdzieś już słyszałeś, a jeśli zajmujesz się email marketingiem, to słyszałeś prawie na pewno. Paweł jest współzałożycielem aplikacji mailingowej Freshmail i świetnym mówcą – co słychać w jego podcaście.

Podcast Pawła Sali to seria nowa, bo rozpoczętym z początkiem 2018 roku, jednak tworzonym regularnie i zawierającym to, co w podcastach cenię najbardziej – dużą dawkę wiedzy i ciekawych gości. Poza tym świetny, radiowy głos prowadzącego. Jeśli interesują cię tematy marketingu online (email marketing to zdecydowanie mniejsza część audycji), to zdecydowanie jest to dobre miejsce, żeby zacząć swoją przygodę z podcastami. Dziesięć odcinków da się nadrobić szybko, żeby z niecierpliwością czekać na kolejne!

2. Potężna dawka wiedzy – Mała Wielka Firma

Ponad 130 godzin nagrań poruszających setki tematów, które mogą cię interesować – Mała Wielka Firma to bezspornie największy podcast o tematyce biznesowej, prowadzony już prawie 10 lat przez Marka Jankowskiego (kiedyś w duecie z Pawłem Tkaczykiem).

Marek odpowiada na konkretne pytania, na które każdy zakładający prowadzący firmę chciałby znać odpowiedź – jak pozyskać klientów, w co jako młoda firma warto inwestować, czy to już czas na zatrudnienie pierwszego pracownika i na co zwracać uwagę? Znajdziesz tu tematy dotyczące sprzedaży, marketingu, zarządzania, relacji z klientami, pracowników i wiele innych. Często ze świetnymi gośćmi – do tego styl prowadzenia sprawia, że Małej Wielkiej Firmy słucha się jak rozmowy dobrych znajomych – na luzie, ale z dużą dawką wiedzy.

3. Wykłady pełne konkretów – Zarabiam w Biznesie

Podcast „Zarabiam w Biznesie” to nieco inny styl prowadzenia – bardziej zbliżony do wykładu. To zrozumiałe, jeśli przyjrzymy się przedstawionym treściom – prowadzący Adam Grzesik prezentuje skoncentrowany na budżecie i maksymalizacji zysków model biznesowy. Treści podcastu uzupełniane są obszernymi tekstami i prezentacjami – tak, że w zasadzie to kompletne biznesowe szkolenia. Ich śledzenie nie jest niezbędne do przyswajania treści. Same podcasty to potężna, skoncentrowana dawka wiedzy, która tylko czeka na zastosowanie w praktyce.

4. Światowej klasy wiedza z Polski – Michał Sadowski i Brand24

Brand24 to jedna z tych spółek, które zawsze zaskakują – czy obsługą klienta, czy ciekawymi „pobocznymi” aktywnościami, które świetnie oddają startupową, innowacyjną kulturę firmy. Wśród nich jest też prowadzony przez Magdę Urbaniak podcast (chociaż być może był, bo ostatni z 17 odcinków opublikowany został w listopadzie zeszłego roku). Dlaczego tu jest? Bo jest świetny – dla twórców startupów, marketerów, miłośników social mediów, a nawet osób, które chcą nagrywać własne podcasty znajdzie się ciekawy temat. Siłą tego podcastu są goście – międzynarodowi specjaliści, którzy przekazują niesamowitą wiedzę.

Poza podcastem sam właściciel spółki – Michał Sadowski – prowadzi vloga „Startup Tips & Tricks”, gdzie nowe odcinki pojawiają się regularnie, i podobnie jak w przypadku podcastu, często pojawiają się tu świetni goście. Równie często sam Michał dzieli się albo „kuchnią” swojej firmy, albo mówi o psychologicznej stronie jej prowadzenia (naprawdę polecam na przykład odcinek o tym, jak przestać się stresować konkurencją). Zarówno podcast, jak i vlog prowadzone są w języku angielskim – jest więc szansa poćwiczyć język.

5. Naucz się zwinnego zarządzania – Mariusz Chrapko

Mariusz Chrapko w podcaście „Menedżer Plus” uczy zwinnego zarządzania sobą i biznesem. Może to temperament prowadzącego, może efekt stosowanych jingli, ale tego podcastu słucha się jak wieczornej audycji radiowej – zresztą prowadzi też drugi podcast, o jazzie. Za to tematyka trafi do każdego managera, niekoniecznie małej firmy – przyda się także kadrze managerskiej korporacji. W centrum większości audycji stoi zespół – zarówno kiedy Mariusz mówi na temat zwinnego zarządzania Scrum, jak i o kompetencjach osoby zarządzającej. Zdarzają się też odcinki, które skupiają się na miękkich umiejętnościach managerskich.

Nie jest to seria, w której w każdym odcinku pojawia się gość, natomiast jeśli już są, są to goście niezwykli – posłuchacie rozmów z generałem Romanem Polko, Markiem Kamińskim czy Jackiem Santorskim. Każdy z nich pokaże Wam unikalny punkt widzenia na firmę.

6. Nie tylko finansowy ninja – Michał Szafrański

Jak Oszczędzać Pieniądze? Na to pytanie odpowiada blog Michała Szafrańskiego – najważniejszego chyba obecnie blogera finansowego i autora książki „Finansowy Ninja”. Jednak Michał nagrywa także podcast – gdzie mówi nie tylko o pieniądzach, bo sama audycja, która ma już ponad sto odcinków, nazywa się „Więcej niż Oszczędzanie Pieniędzy”. Jeśli nie tylko o finansach, to o czym? O rozwoju osobistym, zarządzaniu czasem, inwestowaniu i wyznaczaniu celów. Dla małego przedsiębiorcy to tematyka kluczowa. Czasem pojawiają się też tematy mocno ciekawostkowe, jednak naprawdę ciekawe. Na przykład jak zarabiać na piwnej pasji, czy jak wygląda rynek e-sportu.

7. Kobiecy punkt widzenia na biznes – Ariadna Wiczling

„Po Nitce Ariadny” to podcast w założeniu skierowany do kobiet, które chcą zacząć działać w biznesie online. Ariadna Wiczling, jego autorka, pokazuje jak to zrobić od podstaw, rozprawiając się także z wieloma lękami, które początkująca e-bizneswoman lub e-biznesmen może czuć. Czasem wchodzi w buty mówcy motywacyjnego, mówiąc o wizji firmy, czy o tym, jak zarabiać na tym, co się kocha. Gości nie ma zbyt wielu, ale są bardzo specjalni – na przykład Ryan Holiday, były szef marketingu American Apparel (w wypadku gości zagranicznych nagrania są anglojęzyczne).

To, co uzupełnia doskonale nieomal czasem podręcznikowy podcast Ariadny to jej strona. Każdy temat, który porusza „ubrany” jest w linki do książek, które o nim mówią, jeśli wspomniane jest jakieś narzędzie, też natychmiast można znaleźć do niego linka. W ten sposób bardzo szybko można poszerzyć wiedzę jeśli jakiś temat wyda się nam szczególnie interesujący.

Podcasty stają się coraz bardziej popularne i codziennie pojawiają się nowe. Macie jakieś ulubione biznesowe audycje, których tu nie ma? Podzielcie się nimi na kontakt@smeo.pl a bardzo możliwe że wylądują w tym zestawieniu!

Złóż wniosek online