– W dodatku, żeby wywiązać się w całości ze zobowiązań wobec nowego klienta, firma pana Jerzego musiałaby zrezygnować z części pozostałych zleceń, co dodatkowo zwiększało problem, bo za te zlecenia zapłata byłaby szybsza. Pan Jerzy domyślał się więc, że w trzecim miesiącu jego firma musiałaby — dosłownie — jechać na rezerwie, jeśli chodzi o ilość gotówki. Będąc człowiekiem odpowiedzialnym, przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu współpracy postanowił wszystko przeliczyć, aby wiedzieć, na co się pisze.
Usiadł więc ze swoim księgowym do tabelek w arkuszu kalkulacyjnym i… dość szybko okazało się, że owej „rezerwy” prawdopodobnie nie starczy.